najważniejsza jest jednak praca. jak na razie tylko Ty pracujesz, a ja nie. nie mamy własnego mieszkania ani (jeszcze) samochodu. cały czas jestem na etapie szukania czegoś odpowiedniego, ale jednocześnie korzystam z uroków lata, póki mam taką możliwość. po Twoim kolejnym wyjeździe ostro biorę się za szukanie i wysyłanie CV, nie zważając na nic. trzeba coś w życiu zacząć na nowo budować.
potem jest Twój cel, Twoje małe marzenie: nowy samochód. obecne małe, urocze i czerwone Mini nie tylko pod względem technicznym zmusza Cię do kupna większego pojazdu, ale również to, co planujesz na przyszłość razem ze mną.
następnie jest nasze obecne największe marzenie; coś, co na dany moment uwieczniłoby nasz związek - mieszkanie. pracując we dwójkę, mając samochód i odłożone pieniądze moglibyśmy k u p i ć własne mieszkanie. nasz własny, prywatny, mały kącik.
będziemy razem we wszystkim uczestniczyć. nie ma już po części osobnych decyzji tylko co o tym myślisz, kochanie? uważasz, że to dobry pomysł? nie ma już strachu przed samotnością, ani zmuszania się do realizowania czegoś, czego oczekują od nas inni. jest życie i czas teraźniejszy, a w nim my. razem z własnym planem na przyszłość.
Z mieszkaniem, z jego kupnem nie jest ławo. Trzeba mieć spory wkład, a oprócz wkładu są opłaty typu uruchomienie kredytu, notariusze, wycena mieszkania, jak z wtórnego to podatek pc... Do tego papierologia, stała praca - druga umowa przynajmniej... To jest taka procedura, że sama mam jej dość.
OdpowiedzUsuńA co do samochodu, tego nie kupuje się na lata. Potem można go zmienić, chyba, że ktoś bierze nowiuśki z salonu.
gdybyśmy nie zdawali sobie z tego sprawy to byśmy się za to nie brali i niczego nie planowali. :)
Usuńwiem o tym. ale nie zawsze znajdziesz w danym momencie samochód idealny. poza tym, dla mnie bez sensu jest zmiana samochodu co kilka lat jeśli nie jest to konieczne. obecny bardzo często się psuje i bardziej opłaca się kupić nowy niż co chwilę dokładać do napraw i denerwować się niepotrzebnie.
No i kolejny też się będzie psuł. Tak jest z samochodami.
UsuńJa nie mówię by się nie brać. Bo warto. Tylko to trwa nawet rok. A prace musisz miec wtedy stabilna jak i on. W dodatku pensje musza byc odpowiednie. Chociaz jedna i udokumentowane. A wklad rosnie. Za rok pewnie jak bedziecie kupowac znow wyjda nowe wymogi. I zalezy tez to od miasta. My kupujemy we Wrocławiu. Za m2 placimy 5800, wszystko inne, odrobine tansze jest na wypizdowie bez dojazdu. A blizej centrum to spokojnie mozna placic kolo 7 tyś. za metr. A w moim rodzinnym miescie 160 tyś. kosztuje nowe mieszkanko. My za swoje zapłacimy 310. Tylko żeby się udało. O niczym tak nie marze jak o własnym mieszkaniu.
Macie już coś upatrzonego? :)
OdpowiedzUsuńpierwsze wspólne ''rzeczy'' to najpiękniejsze, co może spotkać zakochanych! my mamy już drugie, wspólne mieszkanie, ogarnęliśmy w tym roku samochód i kurcze, tak cegiełka po cegiełce budujemy to nasze szczęście, i tego życzę i Wam! <3
OdpowiedzUsuńJak bardzo bardzo zazdroszczę... Marzyło mi się bardzo takie coś. Już byłam w ogródku, już witałam się z gaska! Życzę szczęścia. Dużo i bardzo :)
OdpowiedzUsuńciasne ale własne jak to się mówi. życzę Wam, żeby Wasze marzenia,plany się spełniły. U nas jedyna przeszkoda to pieniądze... wszystko jest tak cholernie drogie! ;/ a gdzie młodzi na starcie mają zdobyć takie pieniądze? ech
OdpowiedzUsuńOby wszystko się udało :)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego co najlepsze :)
OdpowiedzUsuń