"Mnie trzeba strasznie, bez pamięci kochać i trzymać z całej siły. Inaczej nie ma mnie."

23 marca 2017

(nie)przeszłość

patrzę, przeglądam i zerkam na to wszystko, co poszło już w niepamięć internetu; na to wszystko, co kiedyś było mi znajome. zbiera się wtedy delikatna i mglista melancholia, bo tutaj, w blogosferze, wiele osób się przewinęło. niektórzy wytrwale zostali i kontynuują swoje rozmyślania, inni rozpłynęli się z czasem, a jeszcze inni raz na jakiś czas dają o sobie subtelnie znać. i tak sobie wtedy myślę, co mnie jeszcze tutaj trzyma? przecież praktycznie non-stop zmieniałam adresy, nicki, wygląd bloga, styl itp. i właśnie dzisiaj wróciłam o pseudonimu, pod którym chyba niektórym zapadłam w pamięć a wielu osób takich nie ma.
lubię od czasu do czasu usiąść przy oknie z laptopem, co chwilę patrzeć na od lat znane mi bloki i w międzyczasie przeglądać wpisy sprzed roku, dwóch lat osób, które wciąż tu trwają lub których już od dawna tutaj nie ma. w komentarzach odnajduję swoje stare profile, które nie mają odnośników do dawnych blogów, bo zachowałam wszystko dla siebie. tym, co już było nie będę się dzielić. mimo, że bywam tutaj rzadko i piszę mało to mam więcej do powiedzenia niż kiedyś. żałuję tego, bo nie umiem pisać tak jak kiedyś. nie umiem z powrotem zajrzeć do swojej ckliwej wyobraźni, nie umiem jej poruszyć, nie umiem zamknąć siebie w dłuższym, tylko dla mnie istniejącym wpisie. a kiedyś tyle tego było...
nie czytam książek. nie mam żadnych obowiązków, nie mam zapchanego niewiadomo czym życia. nie czytam książek, a dalej je kupuję. odkładam na półkę, bo kocham je kolekcjonować, zbierać trylogie lub całe serie. nie czytam książek, a sęk w tym, że to właśnie one tak bardzo mnie poruszały, że swoje barwy kształtowałam na blogu. był czas, kiedy nie mogłam oderwać się od klawiatury, bo tylko chciałam pisać. powstawało mnóstwo wersji roboczych dopracowanych i niedopracowanych. niektóre z nich ujrzały światło dzienne, a niektóre nie. byłam słowem dla samej siebie. nierzeczywista rzeczywistość.
zazdroszczę tym, którzy nadal tu istnieją i nie utracili swojego słowa i którzy nadal w nim istnieją. bo ja niby wiem, co zrobić, żeby znów poczuć ten przypływ świeżości dotyku pojedynczych literek, ale nie wiem jak mam się za to zabrać. a trzeba tylko dotknąć pierwszą kulę żeby ona ruszyła i zaczęła się reakcja łańcuchowa, uzupełniająca resztę przeciętności.
jest tutaj taka jedna osoba, którą podziwiam. ją w sumie od zawsze podziwiałam. istnieje i trwa w tym jednym. tworzy nieustannie. życzę Ci powodzenia chociaż sprawiłam Ci trochę przykrości i wiem, że nie przepadasz za mną i chociaż nie wiem, czy wiesz, że dalej istnieję i że jestem teraz tutaj.

1 komentarz:

  1. Swoje własne miejsce to chyba najważniejsze, co możemy sobie podarować. Sami dla siebie. Ja też ciągle znikam odchodzę, nie potrafię być tu i teraz.

    OdpowiedzUsuń