"Mnie trzeba strasznie, bez pamięci kochać i trzymać z całej siły. Inaczej nie ma mnie."

02 grudnia 2018

nikim

nastał grudzień. wszyscy szaleją w zakupowej gorączce związanej z mikołajkami i nadchodzącymi świętami, dzieci nie mogą doczekać się prezentów, większość młodych ludzi czeka na dłuższe wolne, a jeszcze inni, zapewne w większej liczbie ja się do nich zaliczam sztucznie uśmiechają się i to bardzo w bardzo przezroczysty sposób i cieszą z corocznych świąt. w tym wszystkim siedzę gdzieś z boku, chowam się na zapleczu, uciekam od odpowiedzialności i... twierdzę, że jestem kimś niepotrzebnym.
od jakiegoś tkwi we mnie jakiś problem, którego nie mogę znaleźć i zwalczyć w sobie: mam problemy z koncentracją w pracy (popełniam głupie błędy, które później rzutują na mojej własnej wartości i poczuciu do przynależności zespołu), nie umiem odnaleźć na nowym stanowisku w pracy, przytyłam, mam problemy z wysypianiem się (ciągle wstaję zmęczona, nie mogę się wyspać ani całkowicie zregenerować), nie czerpię całkowitej radości z posiadanego życia (chodzę przymulona, nie umiem odnaleźć się w towarzystwie, chowam się pomiędzy ludźmi, odpuściłam treningi, a w pracy jestem zacofana), kiedy przyjeżdża narzeczony nie mam nawet ochoty na seks (zmuszam się do kochania, nie mam z tego satysfakcji tak jak kiedyś), unikam kontaktu z ludźmi, a jednocześnie brakuje mi tego jak cholera...
na pierwszy rzut oka jest dobrze. pierwsze spojrzenie na mnie nie powie Ci o mnie nic tylko zwyczajna. a ja nawet nie myślę o sobie w ten sposób, chociaż bardzo bym chciała. wiem, że jestem zmęczona i mam wyjebane na wszystko, ale również przejmuję się i nie umiem odgrodzić się murem.
wiesz, że to jest kolejny post, który piszę ze łzami w oczach, a tusz do rzęs mam cały rozmazany pod nimi? czy wiesz, że w moim środku, szaleje tysiąc uczuć, a jednocześnie nie czuję nic?

brakuje mi szczerej rozmowy. brakuje mi osoby, którą mogłabym zaprosić do siebie na noc i rozmawiać bez końca; osoby, przed którą mogłabym się otworzyć i która w żaden sposób by mnie nie oceniała tylko powiedziała, że to oni są zamknięci i nic nie widzą.
dotarłam do takiego punktu, z którego nie chcę wyjść, czyli chcę zostać w domu i spać i spać mimo niewyspania.

nie wiem co więcej mogę napisać. narzeczony dzisiaj wyjechał do pracy, a kiedy ja wróciłam ze swojej załamałam się, usiadłam pod ścianą w kuchni i z własnej głupoty i bezradności zaczęłam płakać. w powietrzu unosi się zapach kurczaka w przecierze pomidorowym i świeżo gotowanych ziemniaczków, a ja nie umiem cieszyć się z nowej diety. nie umiem zapanować nad swoim brakiem siły tylko rozbijam się i w kółko sklejam, nie zwracając na rozdarte wnętrze. sztucznie zapycham się czymkolwiek. byleby się złapać.

jestem Gosia. mam 23 lata. jestem dla siebie nikim.

15 komentarzy:

  1. Czasem czujemy się jak w bańce, mało do nas dociera a to co trafia jest tylko cierpieniem... Wiem co czujesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Och... święta... Chciałabym po raz pierwszy poczuć prawdziwie magię ich a nie udawanie.
    Płacz jeśli potrzebujesz. Otwierasz się sama dla siebie.
    Dziękuje za bycie mimo braku sił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się cieszyłam, bo to nasze prawdziwe wspólne święta. nasze pierwsze w naszym pierwszy mieszkaniu. a teraz? nie czuję nic. od dwóch miesięcy jestem pusta.
      chciałabym się tak otworzyć przy płaczu. nie umiem nawet tego nazwać płaczem tylko atakami histerii.
      nie dziękuj, nie musisz. wolę dla kogoś nawet tylko być niż udawać.

      Usuń
    2. Ja jedynie licze, ze do swiat nas wypuszcza i moze bede sie cieszyc naszymi pierwszymi tylko we troje. Bo tak to bywalismy u rodzicow.
      Mysle, ze nawet przy histerii się otwierasz ;) ja mialam podobny napad wczoraj. Tylko tu ciezej znalezc miejsce, gdzie w samotnosci powyjesz...
      Cenię to.

      Usuń
  3. Mam zupełnie inną sytuację, ale pod wieloma słowami mogę się podpisać. I nie wiem, jak to skomentować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem nie trzeba nic mówić. wystarczy wysłuchać i stuknąć się kieliszkiem.

      Usuń
    2. Stuknijmy się zatem. Lubisz wino?

      Usuń
    3. uwielbiam. dawno nie piłam i brakuje mi jego smaku.

      Usuń
    4. tak jak napisałam: brakuje mi osoby do towarzystwa, z którą można tak porozmawiać, napić się, nie obawiać się oceniania.

      Usuń
    5. Też tak mam. Wszyscy bliscy znajomi są wirtualnie, fizycznie daleko. Tęsknię.

      Usuń
  4. Może to banalna rada, ale ja w takich momentach niewyrabiania zawsze robię sobie "stop" i biorę pod lupę sposób żywienia. Nie uwierzyłabyś, jak wielkie to ma znaczenie dla naszego zdrowia psychicznego. Polecam o to zadbać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zmieniłam dietę. od niedawna, bo od czwartku/piątku dopiero. dietę i trening mam dostosowane do mojego trybu życia i do organizmu. być może masz rację, bo moja poprzednia dieta była zbyt monotonna i jednolita, ale to jest coś jeszcze.

      Usuń
  5. "brakuje mi szczerej rozmowy. brakuje mi osoby, którą mogłabym zaprosić do siebie na noc i rozmawiać bez końca; osoby, przed którą mogłabym się otworzyć i która w żaden sposób by mnie nie oceniała tylko powiedziała, że to oni są zamknięci i nic nie widzą."
    Fuck. Slyszalam to. Sama mowilam. Coz to jest? Ktoz ta radosc odbiera, co?
    Depresja?
    Brakuje jak tych podstawowych gestow. No brakuje i wiercimy szpilke i wiercimy. Bo przeciez jak to mowic nie cieszyc sie z tego co jest. Kurwa gdybysmy wiedzieli co kazdy przezywa. Brakuje empatii tak. I to nie twoja wina. Ale ratuj sie. No ja cie prosze. Wrazliwosc trzeba chronic. Takich jak ty. Moze pasja, nowe zajecie? Mi to pomoglo. Ah, po coz rady.
    Sciskam!

    OdpowiedzUsuń